Łowca przygód i niezmordowany poszukiwacz prawdy o ludzkiej naturze krąży po wszechświecie, wychwytując paradoksy istnienia. Jak Ijon Tichy odnajdzie się w świecie 2039 roku?
W dzisiejszych czasach jesteśmy przyzwyczajeni do fabuł w stylu „Matriksa” czy „Raportu mniejszości”. Stanisław Lem stworzył podobną, ale już w 1970 r.! Naukowcy podbijali wówczas Księżyc, wierzyli w rozwój techniki. Lem był wobec tych uczonych prognoz bardzo sceptyczny, co widać, kiedy sięgnie się po „Kongres futurologiczny”.
Przełom XX i XXI w. Ijon Tichy bierze właśnie udział w Ósmym Światowym Kongresie Futurologicznym obradującym nad problemem przeludnienia. Już na samym początku historii widzimy obraz świata nękanego wybuchami społecznymi, skrajnie niestabilnego politycznie. Futurolodzy nie widzą przyszłości dla naszej planety, kłócą się tylko o kolejność nadchodzących katastrof. Jednak żaden z nich nie przewidział tej, która zdarzy się w czasie trwania kongresu. Tymczasem Tichy budzi się w 2039 r., w krainie radości, wszechogarniającego dobra i piękna, gdzie każde pragnienie może zaspokoić odpowiednia pigułka. Okazuje się, że nie ma nic gorszego niż obowiązkowa, powszechna szczęśliwość...